Powstanie Premier League to wynik splotu wielu okoliczności, trendów, a nawet wypadków. Ale w jednej chwili wszystko połączyło się, aby stworzyć najbogatszą i odnoszącą największe sukcesy ligę piłkarską na świecie. Bogaty to słowo klucz. Ponieważ, jak to często bywa, u podstaw wszystkiego leżały pieniądze. Raczej chęć upewnienia się, że kilka osób będzie miało więcej tych pieniędzy. Pragnienie zysku motorem postępu.
10 lat Thatcheryzmu
Właściwie nawet w Anglii nie ma konsensusu w tej kwestii. Kogoś na wzór dziennikarza „The Guardian” i autora „Pięknej gry”? W książce Search of the Soul of Football David Conn wierzy, że chciwość zniszczyła samą piłkę nożną, jaką kiedyś istniała w powojennej Wielkiej Brytanii. Zgodzą się z nim ci, którzy co dwa lata śledzą reprezentację narodową na dużych turniejach, ci, którzy rozpaczają nad znalezieniem lokalnych młodych talentów na listach topowych klubów. Oraz kibiców, którzy w nowej rzeczywistości w całym kraju nie mają szans, aby ich zespoły osiągnęły coś poważnego tylko ze względu na wciąż pogłębiającą się drastyczną dysproporcję finansową. Przecież w ciągu pierwszych 10 lat istnienia
Premier League, czyli od 1992 do 2002 roku, zmierzyło się 36 zawodowych klubów z niższych lig problemy finansowe lub przekazane kierownictwu zewnętrznemu.
Kluby mogą narzekać, że rozdawały 20 procent swoich przychodów ze sprzedaży biletów, a to była norma. Kiedy w 1965 roku BBC zapłaciło 5000 funtów za pokazywanie recenzji meczów w meczu dnia, pieniądze zostały równo podzielone pomiędzy wszystkie 92 kluby Football League – po 50 funtów każdy.
Z drugiej strony przełom lat 80. i 90. to koniec niemal 10-letnich rządów Margaret Thatcher, kiedy to żelazną pięścią ostatecznie zniszczyła ona wszelkie powojenne postawy i zasady, a cały świat został uderzony łopatą. Wielkiej Brytanii, której duża część nadal nienawidzi swojego kraju. Ale był to także czas szans. Podobnie jak inne dziedziny życia, piłka nożna nie mogła żyć po staremu.
Wiele się nagromadziło w ciągu ostatniej dekady i większość zebrała się w całość na raz. Z jednej strony tragedia Hillsborough w 1989 roku, która stała się symbolem wszystkich problemów lat 80., a także późniejsza ustawa rządowa m.in. Lorda Taylora, wymusiły na klubach przebudowę i modernizację stadionów. Z drugiej strony występ Anglii na Mistrzostwach Świata w 1990 roku zmusił kraj do ponownego skupienia się na piłce nożnej. Wspaniała gra, bliskość pucharu, łzy Paula Gascoigne’a i przebojowy utwór World in Motion zespołu New Order – to wszystko napawało nadzieją i wzbudzało zainteresowanie grą.
Spotkanie w Suntory
I oczywiście ludzie. W latach 80. do kierownictwa wielu dużych klubów doszli ludzie, którzy zrozumieli, że na piłce nożnej można zarabiać pieniądze i chcieli to robić – Martin Edwards w Manchesterze United, David Dein w Arsenalu, Irving Scholar w Tottenham. I oczywiście Greg Dyke, ówczesny szef ITV Sport, sportowego oddziału nadawcy, głównego nadawcy niekodowanego w kraju, wraz z BBC.
Więc wszystko sprowadza się do pieniędzy. Przede wszystkim z telewizji. Czołowe kluby nie chciały już żyć jak w starej Anglii, gdzie wszystkie przychody były równo dzielone pomiędzy wszystkie kluby w lidze. Pierwsza próba zamieszek miała miejsce w 1985 roku. Wszystko skończyło się na tym, że kluby I ligi odebrali 50% przychodów, II ligi 25%, a III i IV pozostałe 25%.
W rzeczywistości rok 1988 był rokiem decydującym. Liga niedawno podpisała dwuletni kontrakt z ITV za absurdalne 6,3 miliona funtów. W tym samym czasie na scenie pojawił się Rupert Murdoch, przygotowujący się do uruchomienia Sky w Anglii i oferujący lidze 47 milionów funtów za prawa w ciągu czterech lat. Trzecim czynnikiem jest spotkanie Dyke’a i Dane’a w modnej londyńskiej restauracji Suntory. Dike dostrzegł potencjał w piłce nożnej i chciał osobno nabyć dla ITV prawa do pokazywania meczów tzw. „Wielkiej Piątki” – historycznie najważniejszych i najpopularniejszych klubów (Manchester United, Arsenal, Tottenham, Liverpool i Everton). Mówiono wówczas o superlidze składającej się z 10 drużyn. Poza tym Dane bacznie śledzi branżę sportową w Stanach Zjednoczonych, widzi jak się rozwija i chciała iść za jej przykładem, a nie pływać według tradycji.
Nawiasem mówiąc, ta prośba pozostaje aktualna. Kiedy w 2016 roku Premier League zrezygnowała ze sponsora tytularnego po wygaśnięciu kontraktu z jednym z banków, liga stwierdziła, że chce „czystej marki” na wzór lig amerykańskich. i od tamtej pory trzymam się tej strategii. Wcześniej jednak dopiero w pierwszym sezonie nie miał partnera tytułowego. Wszystko zaczęło się od czteroletniego kontraktu z drużyną Brewers o wartości 12 milionów funtów – wówczas kontraktu rekordowego w brytyjskim sporcie. Ostatnia umowa z bankiem była już 10 razy większa – 120 mln funtów w ciągu trzech lat. W 1988 roku liga była przerażona, podobnie jak mniejsze kluby. W rezultacie zapobiegnięto fragmentacji. ITV kupiło prawa za 44 miliony funtów w ciągu czterech lat, przy czym kluby z najwyższej ligi otrzymały 75% nadwyżki, a mecze zaplanowano na niedziele o godzinie 17:00, co było przyjazne dla telewizji i bezprecedensowe.
„Kupiłem wtedy całą ligę piłkarską za kwotę, jaką płacą teraz za mecz. Dlatego przez długi czas byłem wyśmiewany w ITV – mówią, że zapłaciłem za dużo” – wspomina Dyke po latach w wywiadzie dla „The Guardian”.
Dżin wyszedł z butelki. Wszyscy pachnieli dużymi pieniędzmi. Ale demona nadal trzeba było osiodłać. W związku z tym głównym spotkaniem jest spotkanie Dyke'a z przedstawicielami Wielkiej Piątki w październiku 1990 r.
„Byliśmy na obiedzie i powiedziałem: „Drugi raz nie zrezygnujemy z takiego porozumienia. Liga jest lepiej zorganizowana. Co zrobimy, jeśli nie dostaniemy tego samego kontraktu?” Następnie Dane powiedział: „Czas odejść” – wspomina Dyck.
Wojna z FA
I tutaj musimy jeszcze raz pamiętać o okolicznościach, które zbiegają się w jednym punkcie. Związek Piłki Nożnej był wówczas w stanie zimnej wojny z ligą – podzieliły strefy wpływów, a reprezentacja narodowa była kością niezgody. Dein i menedżer Liverpoolu Noel White rozpoczęli rozmowy z FA.
Graham Kelly, druga osoba w Federacji, był zainteresowany tym pomysłem. Praca się rozpoczęła. Pracę nad projektem rozpoczął Alex Flynn z agencji reklamowo-doradczej. Częścią tego było to, że Premier League miałaby 18 klubów zamiast 22 w starej najwyższej lidze, a mniejsza liczba meczów byłaby korzystna dla Anglii.
5 kwietnia w biurze FA odbyło się drugie historyczne spotkanie. Tęskniąc za starymi dobrymi czasami i urażeni tym, co uważają za nadmierną komercjalizację, uważają, że to właśnie wtedy angielski futbol skręcił w złą stronę. Projekt 18 klubów był kontrowersyjny. Niektórzy uważali, że mniej meczów oznacza mniejszy zysk. Małe kluby bały się pozostać w zamkniętej czwórce i nie spaść do nowej ligi. Jednak wówczas szef FA Bert Millichip powiedział: „To twoja liga, ty decydujesz”. Zaoferował także salę konferencyjną w pobliżu.
To wtedy powstała Premier League i przyjęto dwa proste postulaty, które teraz wydają się proste i logiczne, ale 30 lat temu były zupełnie rewolucyjne. Po pierwsze, ligę prowadzą zrzeszone w niej kluby – nie ma w niej prowizji, komitetów ani innej biurokracji. Jeden klub - jeden głos, do podjęcia decyzji potrzeba 2/3 głosów. Po drugie, nowa zasada podziału pieniędzy z telewizji – to wszystko pozostaje w lidze i jest dzielone według zasady 50-25-25. 50% - po równo wśród wszystkich klubów, 25% - w zależności od lokalizacji i kolejne 25% w zależności od liczby transmisji, tworząc mniej więcej równe warunki dla wszystkich.
Okazuje się, że nowa struktura jest idealna na nadchodzącą erę, kiedy telewizja stanie się głównym sposobem konsumpcji treści sportowych, a sam sport płynnie wtopi się w przemysł rozrywkowy.
Niebo
Ale poza zachowaniem FA jest jeszcze jeden czynnik, który uniemożliwia obecny sukces – Sky. Przecież jednym z inicjatorów i liderów tego procesu był Dyke i ITV. Ale wszystko zmienił słynny konsultant Rick Perry, który działał jako emisariusz między FA a Wielką Piątką i został pierwszym prezesem Premier League.
„Relacje ze Sky są głównym powodem sukcesu Premier League. Wystarczy spojrzeć na energię, jaką wkładają w rozwój i promocję. Były szef Sky, Sam Chisholm, powiedział kiedyś, że był to największy korporacyjny romans wszechczasów i miał rację” – Perry powiedział The Guardian.
Chociaż nie było to oczywiste rozwiązanie. Sky powstał w Wielkiej Brytanii w 1989 roku i początkowo poniósł porażkę – w ciągu trzech lat firma zgromadziła około dwóch miliardów długów. Ale Perry coś poczuł i to uczucie było decydujące.
Wszystko jednak wisiało na włosku i historia pierwszego kontraktu telewizyjnego stała się legendą. W dniu przetargu, 18 maja 1992 r., ITV złożyła ofertę - 262 miliony na pięć lat, 30 transmisji na żywo w sezonie. Perry natychmiast zadzwonił do Chisholma, który zadzwonił do właściciela Sky, Murdocha, w Nowym Jorku, mimo że w USA był już późny wieczór. Współwłaściciel Tottenhamu Alan Sugar, który między innymi dostarcza Sky anteny satelitarne, również szybko zadzwonił do Chisholma. Aby to zrobić, wskoczył do holu hotelu, w którym odbywało się spotkanie, i warknął do telefonu: „Rusz swoją cholerną dupę i zatop ich!”. Wyrażenie, które stało się popularne w Anglii. Kiedy Dyke zapytała, z kim rozmawia, Sugar odpowiedziała: „Ze swoim chłopakiem!”
Oferta Sky została przyjęta – 304 miliony funtów w ciągu pięciu lat, 60 meczów na żywo w sezonie i obietnica przywrócenia transmisji meczu dnia do BBC. Głosy wyniosły 14 do 6, a cała Wielka Piątka bliska Dyke'owi głosowała przeciwko niemu.
"Byłem wtedy trochę naiwny. Bo na pewnym etapie wszystko jeszcze przyjdzie do płatnej telewizji. Gdybyśmy wygrali, rozegralibyśmy mecz w niedzielę, tak jak to robiliśmy przez poprzednie cztery lata. „Tak, mogliśmy wygrać ten przetarg, ale za pięć lat wszystko skończyłoby się w ten czy inny sposób na płatnej telewizji” – Dyck przekonywał The Guardian w 2017 roku.
14 sierpnia 1992 r. pierwszą transmisją Sky był mecz Liverpool v Nottingham.
Wpływ Pucharu Świata w 1990 roku jest nadal aktualny. Ludzie chcieli oglądać piłkę nożną. Po raporcie Lorda Taylora wszystkie stadiony zostały wyposażone w trybuny i choć raport nie zalecał podwyżki cen biletów, było tam bezpiecznie, co kluby robiły od 28 lat. W 1995 roku wydarzyła się „afera Bosmana”, która zmieniła cały futbol, a do Anglii zaczęli napływać obcokrajowcy. Eric Cantona i „Klasa 92” Manchesteru United.
To prawie idealna burza wszystkiego, co się łączy. W efekcie w sezonie 2018/19 uzyskano dochód na poziomie 5,4 mld funtów. Wskaźniki, o których nie marzyłem w 1992 roku.